Bliski Wschód między pokojem a wojną - rzecz o eskalacji konfliktu na przykładzie sytuacji w Izraelu i Libanie
Bliski Wschód między pokojem a wojną - rzecz o eskalacji konfliktu na przykładzie sytuacji w Izraelu i Libanie

Bliski Wschód między pokojem a wojną – rzecz o eskalacji konfliktu na przykładzie sytuacji w Izraelu i Libanie

Na niepokojąco burzliwym tle międzynarodowej szachownicy znów pojawia się punkt zapalny. W przestrzeni, gdzie dominuje niestabilność i niepewność, narastają napięcia. To tło to krwawiący od lat Bliski Wschód, a punkt zapalny – konflikt izraelsko-libański, który zdaje się osiągać punkt kulminacyjny. Przetrząsamy jego konsekwencje, obawy i możliwe scenariusze.

Siedem października 2023 roku zapisze się w historii jako data, która rozpoczęła nową spiralę przemocy na Bliskim Wschodzie. Atak Hamasu na Izrael zdawał się zapowiadać najgorsze – a teraz rok później, te odważne strachy stają się rzeczywistością. Izrael odpowiedział siłowo, przeprowadzając lądową inwazję na Liban.

Jak to zwykle bywa w polityce, przyczyny są skomplikowane. Formalnym pretekstem do inwazji jest dążenie do zneutralizowania zagrożenia ze strony Hezbollahu, organizacji, którą Izrael uznaje za niezwykle niebezpieczną. Równocześnie, inwazja ujawnia gorzki smak odwetu za dwanaście miesięcy wzajemnych ataków między Izraelem a Iranem.

Hezbollah, organizacja, którą teraz Izrael stara się zniszczyć, jest ściśle powiązany z Iranem. To kraj, który od lat zasila jego struktury, zarówno finansowo, jak i militarnie. Owe związki są przyczyną narastających obaw. Czy konflikt ten może się stać punktem zapalnym eskalacji napięć w stosunkach międzynarodowych? Czy wojna ta może stać się iskrą, która wywoła kolejny globalny konflikt?

Te pytania są równie niepokojące, co trudne do jednoznacznej odpowiedzi. Aby zrozumieć skalę zagrożenia, warto zwrócić uwagę na teorię eskalacji konfliktu opracowaną przez austriackiego ekonomistę Friedricha Glasla w 1997 roku. Jego dziewięcioetapowy model eskalacji konfliktu to narzędzie, które pozwala dostrzec, jak narasta konflikt, jak rozkręca się spirala napięć. Pierwszy poziom – to taki, na którym konflikt da się łatwo lub stosunkowo łatwo rozwiązać. Ścieżka eskalacji prowadzi jednak do stanowiska, na którym obie strony twardnieją, frustracja zaczyna narastać, a perspektywa rozwiązania problemu oddala się.

Następny etap to próba ugryzenia swoich racji za wszelką cenę przez strony konfliktu, co w efekcie prowadzi zazwyczaj do jeszcze większych napięć. Trzeci etap, to już działań, które strony podejmują w celu zyskania przewagi. Wszelkie poczucie, że dialog mógłby złagodzić konflikt, znika we wzajemnym antagonizmie i nieufności. Bez względu na to, jak daleko Izrael i Liban zdecydują się posunąć w tej narastającej spirali, jedno jest pewne – skutki będą odczuwalne na całym świecie.

Dziś na Bliskim Wschodzie znowu przeważają ciemne scenariusze. Ale musimy pamiętać, że wizja konfliktu nie jest jedyną możliwością. I choć teraz to na niczym innym nie skupia się spojrzenie świata, to przyszłość jest niepewna i nieznana. Czytelnikom zapewniamy, że będziemy śledzić sytuację na bieżąco, dostarczając opisów, analiz i komentarzy na miarę tych burzliwych i niebezpiecznych czasów.

Źródło: Asiatimes.com